×

Wyszukiwarka

Najczęściej wyszukiwane

    Przejdź do głównej zawartości
    grafika przedstawiająca ludzkie serce i odchodzące od niego żyły i tętnice
    Czas czytania: 3 min

    Dieta i rehabilitacja. Odcinek 5. O co chodzi z tą miażdżycą?

    Miażdżyca, jako zmiana patologiczna, rozpoznawana jest w nauce od przeszło 100 lat. Dopiero ostatnie parędziesiąt lat (20-30) umożliwiło zebranie wszystkich informacji i wywnioskowanie tego, co przedstawię. Choć i to pewnie nie koniec odkryć. Jeśli chodzi o końcowe stadia choroby – szczególnie.

    Początek zatem całego procesu jest dość niewinny i normalny. Zapewne występuje nagminnie u każdej osoby, włącznie ze mną. Jest to uszkodzenie śródbłonka naczynia krwionośnego, najczęściej w miejscu rozgałęzień poszczególnych „gałęzi”. Zazwyczaj to uszkodzenie jest szybko „doprowadzane do porządku” i sprawa się kończy.

    Co może wywołać to uszkodzenie? Właściwie jedno – rodniki. Mogą być dwojakiego rodzaju – pochodzące od tlenu lub tłuszczu rodniki tlenowe należą do reaktywnych form tlenowych (ROS) i są efektem normalnego, zwykłego dla komórek metabolizmu tlenowego. One zazwyczaj są obecne w małych ilościach i są „unieszkodliwiane” przez różnego rodzaju przeciwutleniacze – z organizmu i z diety.

    Gorzej jest w przypadku tych tłuszczowych rodników. Mogą one powstawać w organizmie, gdy cząsteczka tłuszczu „dotknie” rodnika tlenowego. Mogą też pochodzić z pokarmu. Źródłem jest wtedy obróbka termiczna, przede wszystkim smażenie i pieczenie. Dobrym wyznacznikiem ich ilości jest czas (np. pieczenia) i zbrązowienie (np. skórki, panierki…).

    Kwestią kolejną i zasadniczą jest używanie olejów do smażenia / pieczenia. Olejów nie wolno do tego używać! Tłumaczyłem to na pierwszej prezentacji z cyklu. Oleje zawierają tłuszcze wielonienasycone, kojarzone, nieprawidłowo zresztą, z olejami roślinnymi (obecne są też w tych zwierzęcych). Tłuszcze te są niezwykle, bo paręset razy bardziej, podatne na utlenianie, niż nasycone (te typowe dla zwierzęcych).

    Wniosek nr jeden – nie smażyć.

    Praktycznie jedynym tłuszczem, na którym wolno smażyć, z uwagi na jego skład, jest olej kokosowy (prawie cały to tłuszcz nasycony, stąd jest taki niezwykle twardy i trwały). Jeżeli akurat nie masz go pod ręką użyj masła klarowanego. A najlepiej smaż tylko w sytuacjach kryzysowych…

    Negatywne znaczenie smażenia pogłębia fakt, że jedząc cokolwiek smażonego (nie ważne czy to mięso, czy warzywa) dostarczamy do organizmu prawdziwą „bombę”. Ta „bomba” to gigantyczna ilość wolnych rodników tłuszczowych.

    Z taką sytuacją organizm po prostu sobie nie radzi i powstają nowe uszkodzenia. Uszkodzeń staje się za dużo, by jakiekolwiek mechanizmy naturalne sobie z tym poradziły. Powstaje patologia, złóg miażdżycowy narasta. Wszyscy wiemy na czym się kończy – na jakimś zatorze. Jeśli zator dotyczy tętnic wieńcowych odżywiających mięsień sercowy – mamy zawał.

    Nie będę tu już rozpisywał się więcej, będę o tym mówić na wkładzie w piątek 18 sierpnia o 16:15 w Avalonie, a jak nie będziesz, zapraszam na stronę https://natufra.wordpress.com/ lub pisz pod adres [email protected]. Najważniejsze jest jednak jedno, by nie smażyć i dostarczać mnóstwo przeciwutleniaczy. To podstawa.

    Autor: Krystian Frahn, biotechnolog i naturopata

    Powiązane artykuły