Hej, mam na imię Julitka i uwielbiam zwierzęta. Rodzice chyba już o tym wiedzą, bo często zabierają mnie na konie. Nazywają to hipoterapią, ale dla mnie to po prostu fajna sprawa. Na początku naszych wycieczek nie byli zbyt szczęśliwi, bo jedna Pani powiedziała im trudne słowo: AUTYZM. Od tego czasu ciągle jeżdżę nie tylko odwiedzać konie, ale też wiele innych miejsc, w których różne panie uczą mnie mówić oraz patrzeć ludziom w oczy, kiedy czegoś chcę. A to najtrudniejsze dla mnie zadanie. Mam też problem z innymi dziećmi, bo one ciągle chcą mnie łapać za ręce, przytulać i głaskać, a ja strasznie tego nie lubię. I nie lubię pewnych dźwięków, przez które krzyczę. Podobno to jakieś nadwrażliwości, ale to już pojmują tylko dorośli. Podczas zajęć często mi klaszczą, bo podobno dobrze mi idzie, a mama i tata są znów weseli. Panie mówią im, że szybko się uczę i jestem strasznie uparta, przez co mam duże szanse zostać Zosią Samosią. Więc ćwiczę dalej, choć nie zawsze jest to łatwe i bardzo czasochłonne. Ale kiedy już nauczę się mówić i patrzeć jak potrzeba, żeby inni mnie rozumieli, a do tego zlikwiduję te wszystkie nadwrażliwości, poproszę wreszcie rodziców o prawdziwego psa. Bo obecnie mam tylko pluszowe.
Przekazując 1% podatku lub darowiznę Fundacji Avalon z dopiskiem Grzona, 8253 pomagacie mi Państwo w codziennym funkcjonowaniu oraz w walce o samodzielność.