Nazywam się Edward Kiedrowski, mam 59 lat. W 1993 r. przeszedłem rozległy udar lewej półkuli mózgu. Byłem w ciężkim stanie; wystąpiło prawostronne porażenie ciała; nie mogłem się poruszać, mówić, nie rozumiałem co do mnie mówiono. Po pobycie w szpitalu, odesłano mnie do domu, bez jakiejkolwiek wskazówki czy skierowania na rehabilitację...
Nazywam się Edward Kiedrowski, mam 59 lat. W 1993 r. przeszedłem rozległy udar lewej półkuli mózgu. Byłem w ciężkim stanie; wystąpiło prawostronne porażenie ciała; nie mogłem się poruszać, mówić, nie rozumiałem co do mnie mówiono. Po pobycie w szpitalu, odesłano mnie do domu, bez jakiejkolwiek wskazówki czy skierowania na rehabilitację. Dopiero po kilku latach dostałem skierowanie na rehabilitację, później sam zacząłem ćwiczyć w domu, ale skutek tego był niewielki; chociaż dzięki mojej determinacji, dzisiaj poruszam się przy pomocy kuli, jestem w stanie wykonać czynności wokół siebie, umyć naczynia, posłużyć się odkurzaczem itp. Nadal jestem sparaliżowany prawostronnie, nie mówię (afazja) i to najbardziej mnie „boli”, bo nie mogę wyrazić swoich myśli, podyskutować z kimś, zażartować. Kiedyś miałem dużo znajomych, ale z czasem to grono malało; bo jak tu rozmawiać z kimś, kto nie potrafi mówić? Korzystam z niewielkiej pomocy logopedy, czasami rehabilitacja fizyczna, a wszystko to z powodu braku środków. Chciałbym być nieco sprawniejszy fizycznie i móc porozumiewać się z otoczeniem. Mimo, iż minęło wiele lat od tamtego wydarzenia, specjaliści uważają, że powinienem intensywnie ćwiczyć, potrzebne są więc częstsze zajęcia rehabilitacyjne, chciałbym też skorzystać z pomocy ośrodków leczniczych, ale na to potrzebne są pieniądze. Mam niewielką rentę, którą przeznaczam na leki, obuwie ortopedyczne, na dojazd do specjalistów (mieszkam w niewielkim miasteczku), bo choruję też na inne poważne choroby, nie mówiąc o zaspokojeniu codziennych potrzeb życiowych. Poruszam się przy pomocy elektrycznego wózka inwalidzkiego, który służył mi wiele lat, ale jego „życie” dobiega końca. Bez niego nie będę mógł funkcjonować poza domem; boję się o tym myśleć. PRAGNĄŁBYM MIEĆ NOWY WÓZEK. Mam cichą nadzieję, że znajdą się ludzie o dobrym sercu i wesprą mnie finansowo, aby moje życie było nieco lżejsze.
WSPOMÓŻ MNIE W CODZIENNYCH ZMAGANIACH
Przekazując 1% podatku lub darowiznę Fundacji Avalon z dopiskiem Kiedrowski, 5933 pomagacie mi Państwo zmagać się z moją chorobą.