Przejdź do głównej zawartości
Rysunek przedstawia dziewczynę na wózku, która jednocześnie maluje obraz i czyta książkę.
Czas czytania: 7 min

Czym dla mnie jest Międzynarodowy Dzień Osób z Niepełnosprawnościami? Subiektywne spojrzenie osoby w spektrum ADHD

Julia Rybakowska

Dnia 3 grudnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Osób z Niepełnosprawnościami.

Jest to dzień wyjątkowo ważny, ponieważ osoby te, w mojej ocenie, są jednymi z najbardziej pomijanych grup społecznych. Szczególną uwagę chciałam zwrócić także na osoby, które posiadają mniej widoczne niepełnosprawności. Osoby w spektrum autyzmu, ADHD bądź zmagające się z chorobami psychicznymi, które dotykają bardzo dużą część naszego społeczeństwa, zwłaszcza w czasach po-pandemicznych, są często społecznie postrzegane jako „leniwe” bądź „gorsze”.

Czas na zmianę. Musimy zmienić nastawienie społeczeństwa do tego tematu oraz znieść tabu, które otacza wszelakie zmagania ze zdrowiem psychicznym. Ile razy słyszymy, że ktoś jest nieudacznikiem bądź nie ma przyszłości tylko dlatego, że znalazł się w trudnej sytuacji.  Ja sama każdego dnia poddaję w wątpliwość pozornie proste czynności: wstanie z łóżka czy pójście na uczelnię. Wynika to z tego, że codziennie muszę zastanawiać się nad tym, czy będę w stanie przeżyć dany dzień bez bólu.

Wiele osób, które są w pełni zdrowe oraz sprawne fizycznie, nie musi się zastanawiać, czy danego dnia nie będą musiały wziąć wielu leków przeciwbólowych, aby funkcjonować.

A jednak osoby z niepełnosprawnościami są traktowane gorzej, wyśmiewane bądź ich podstawowe potrzeby nie są respektowane, tylko dlatego, że czasami nie są w stanie żyć w dokładnie ten sam sposób, co osoby pełnosprawne. Nie każda niepełnosprawność musi być czymś, co każdy widzi na pierwszy rzut oka bądź w pełni rozumie. Często zapominamy, że osoby z niepełnosprawnościami to jedna z nielicznych mniejszości, do których możesz dołączyć w każdej chwili, a wręcz jest pewne, że każdy kiedyś będzie potrzebował wsparcia przez starszy wiek. Dlaczego więc osoby takie są pomijane, wyśmiewane bądź traktowane gorzej od reszty?

3 grudnia jest dla mnie dniem, który przypomina mi o innych ludziach żyjących w sposób podobny do mojego i o tym, że musimy pokazać światu, iż nasze życia nie są jedynie smutną pustką. Każdy z nas ma marzenia, hobby oraz ludzi, którymi się otacza. Nasze życia są tak samo ważne jak każde inne. Każdy człowiek ma prawo do godnego życia oraz celebrowania go, dlatego świat powinien stawać się coraz bardziej dostępny dla wszystkich osób niezależnie od ich sprawności.

Z okazji 3 grudnia podnosimy świadomość: Jak wygląda codzienność studentki z ADHD?

Zanim zacznę, chcę zaznaczyć, że każdy doświadcza niepełnosprawności w inny sposób. Dla jednych może to być problem z chodzeniem, dla innych z mową, a może nawet gonitwa myśli, przez które nie może zacząć robić rzeczy, jakie ma do zrobienia. Osobiście zaliczam się do osób z ostatniej kategorii.

Mam ADHD, które jest dosyć kontrowersyjną diagnozą dla wielu. Społecznie kojarzy się raczej z małym chłopcem, który nie może usiedzieć na krześle podczas lekcji, a nie z 20-letnią studentką, która, mimo iż siedzi spokojnie, nie jest w stanie kontrolować swoich myśli ani uwagi, co kończy się dużymi brakami w wiedzy akademickiej, jak to jest w moim przypadku.

ADHD potrafi wpłynąć na każdy aspekt życia osoby: od rzeczy tak błahej jak czas snu, higiena osobista czy odczuwanie głodu, aż po relacje międzyludzkie czy osiągnięcia akademickie i zawodowe.

Są dni, gdy nie jestem w stanie nawet wyjść z domu, bo paraliż decyzyjny nie pozwala mi wstać z łóżka, a mój własny mózg przekonuje mnie, że wszyscy moi przyjaciele tak naprawdę mnie nienawidzą.

Są też dni, gdy zaczynam 10 rzeczy naraz: od czytania książki po nowy projekt malarski, a nie kończę żadnej z tych rzeczy, bo nie mam 10 par rąk i nie jestem w stanie dokończyć ich wszystkich.

Problemy z pamięcią również są sporym problemem w życiu z nadaktywnością. Moja mama potrafi powiedzieć mi listę rzeczy do zrobienia, a ja optymistycznie myśląc, przytakuję i mówię, że wszystko zostanie zrobione. Pod koniec dnia okazuje się, że tylko cztery z siedmiu zadań zostały wykonane, gdyż nie udało mi się zapamiętać wszystkich.

Udało mi się jednak wypracować kilka sposobów, które pomagają w trudnościach, z jakimi zmagam się na co dzień i z którymi spotykają się inne osoby doświadczające ADHD. Staram się robić sobie listę rzeczy, jakie mam do zrobienia w widocznym miejscu (na przykład, na ręce), abym mogła w każdej chwili zobaczyć ją i przypomnieć sobie o wszystkich zadaniach do realizowania.

Z kolei czynności, które nie dają mi dopaminy i tym samym są bardzo nudne dla osoby z ADHD, zamieniam w zabawę dla siebie. Gdy mam do zrobienia zmywanie oraz umycie podłogi, puszczam sobie na słuchawkach jakąś średniowieczną nutę oraz udaję, że jestem w tawernie wieczorem i muszę ją zamknąć. Za każdą zrobioną rzecz dostaję punkty – jak w grach wideo. Pod koniec dnia obliczam liczbę punktów i sprawdzam czy mam ich wystarczająco dużo, aby przejść do kolejnego poziomu, czyli zrobiłam wszystkie rzeczy, jakie miałam zrobić. Jeśli okazuję się, że nie, sprawdzam, co nie zostało zrobione.

Jeśli ktoś uważa, że jest to niezbyt mądre, moim kontrargumentem będzie jedna z moich życiowych zasad: „jeśli coś jest głupie, ale działa, to wcale nie jest takie głupie”. Jest to tylko jeden z wielu pomysłów, jakie mam, aby zmusić się do robienia rzeczy, które muszę wykonać. Taka oto mała rada od późno zdiagnozowanej studentki z ADHD.

Z jakimi trudnościami w nauce spotykają się osoby z ADHD?

Na wykładach zwykle staram się znaleźć choć jeden ciekawy wątek, aby móc w domu poszukać informacji na ten jeden temat, bo gdy zacznę uczyć się o tym jednym wątku, to inne przyjdą naturalnie. Ze względu na nadwrażliwość słuchową noszę też słuchawki wygłuszające praktycznie zawsze, gdy jestem w miejscu publicznym – także na uczelni. Niestety, wciąż jest wielu profesorów bądź też innych ludzi, który komentują oraz nie rozumieją, że jest to coś, co jest mi praktycznie niezbędne do funkcjonowania.

Ludzie z ADHD, zwłaszcza dzieci, są bardzo krzywdzone w szkole. Nasze mózgi mają spore trudności z przyswajaniem informacji, które nie są dla nas wystarczająco ciekawe. Szkoła powinna potrafić przedstawiać dzieciom materiał w sposób interesujący i łatwy do przyswojenia, a nie, kolokwialnie mówiąc, wciskać informacje dzieciom na siłę. Ponieważ dziecko z ADHD czy nie, nie będzie chciało uczyć się czegoś, czego po porostu nie chce.

 Poruszenie tematu szkoły pozwoli mi opowiedzieć o drugiej stronie mojego życia, jaką jest hipermobilność stawów oraz bóle przewlekłe. Jako wcześniak podczas dorastania zawsze mogłam zadziwiać ludzi moimi bardzo elastycznymi stawami. Potrafię wykręcić sobie palec na drugą stronę, mam przeprosty w wielu stawach, a gdy biegnę, najpierw słychać moje bardzo głośne kolana, a dopiero potem moje kroki. Wszystkie te zjawiska były nieszkodliwe w dzieciństwie, wręcz atrakcyjne. Podnosiły popularność oraz pozwalały mi pokazać coś unikalnego, czego nikt inny w mojej grupie rówieśniczej nie umiał.

Z czasem jednak owa umiejętność przekształciła się w bolesną próbę woli. Każdy ruch przy zbyt niskim ciśnieniu atmosferycznym stał się bolesny. Stawy, które wypadają ze swoich torebek stawowych, nauczyłam się nastawiać sama w wieku 12 lat, bo zdarzało się to zbyt często. Ból był niesamowity, ale człowiek przyzwyczaja się z czasem. Każdy ruch, każde zbyt gwałtowne zmienienie pozycji, w jakiej jestem, może sprawić mi olbrzymi dyskomfort. Jest wiele sportów, których nie mogę uprawiać, ale są też takie, które pomagają mi żyć. I o takich chce teraz opowiedzieć.

Jako osoba z bardzo słabymi stawami potrzebuję budować mięśnie naokoło nich, aby móc utrzymać je w miejscu. Pływanie i jazda konna to dwa sporty, które pomagają mi w codziennym życiu. Pływanie na ogólnomięśniowy rozwój, a jazda konna na koordynację ruchową oraz koncentrację, co sprzyja także przy radzeniu sobie z objawami ADHD. Jazdy są dużo trudniejsze niż sądzi opinia publiczna, ale polecam, aby spróbować. Jest to coś niesamowitego.

Podsumowując, Dzień Osób z Niepełnosprawnościami jest dla mnie chwilą, gdy mogę odetchnąć z ulgą. To nie moja niepełnosprawność mnie definiuje. Jestem w stanie żyć i cieszyć się tym życiem. Nawet jeśli czasami potrzebuję trochę wsparcia. Ale to nie jest nic złego. Nie jestem sama. I nikt z Was nie jest. A jeśli są chwile, gdy czujecie się samotni bądź zdezorientowani, wiedzcie, że są miejsca oraz ludzie, do których można się odezwać, którzy pomogą, wytłumaczą lub podzielą się swoją historią. Bo często tak mały gest jest wystarczający, by ponownie zakochać się w tym życiu

Powiązane artykuły