O rodzicielstwie i niepełnosprawności – krótko i na temat – rozmowa z Łukaszem Czerwińskim
Wywiad z cyklu “O rodzicielstwie i niepełnosprawności – krótko i na temat” z Łukaszem Czerwińskim, mężem Eweliny oraz tatą dwójki Synów. Łukasz ma mózgowe porażanie dziecięce, na co dzień rozwija swoją pasję – programuje aplikacje na potrzeby Internetu. Wraz z Eweliną tworzą projekt Miłość Bez Tabu. W wywiadzie opowie nam więcej o swoim ojcostwie.
Sonia: Opowiedz o swojej niepełnosprawności w kontekście rodzicielstwa – jak i czy wpłynęła ona na decyzję o zostaniu rodzicem?
Łukasz: Tak naprawdę jestem zwykłym facetem, który ma mózgowe porażenie. To, co mnie “wyróżnia” to – spastyczne, powyginane we wszystkie strony ciało, brak komunikacji werbalnej, czasem zdarza mi się coś rozlać. Jednak to jest typowe dla MPD.
Na pewno taki stopień niepełnosprawności rzutuje na przyszłe decyzje, w tym na decyzję o zostaniu rodzicami. To nie może być impuls chwili, a głęboko przemyślana – świadomie podjęta decyzja.
Podejmując decyzję o zostaniu rodzicami dobrze wiedzieliśmy z czym będziemy się mierzyć. Choćby z tym, że przy niemowlaku nie zrobię praktycznie nic i 90% obowiązków spadnie na Ewelinę, plus ja również potrzebuję pomocy.
Jako OzN musiałem to zaakceptować – zresztą jak wiele innych rzeczy. Co, nie jest takie proste. Jak każdy – zdrowo myślący mężczyzna – chce być oparciem dla swojej kKobiety, również fizycznie. A tu, niestety ten schemat wywraca się do góry nogami. To musieliśmy we dwoje przepracować.
Sonia: Jak dzielisz się opiekąi/obowiązkami ze swoją partnerką?
Łukasz: Tak jak wspomniałem, fizycznie zrobię naprawdę niewiele – i nie ma co tu cukrzyć. Jednak, sprawy logistyczne należą zdecydowanie do mnie. Począwszy od opłat, spraw urzędowych a skończywszy na organizowaniu podróży, które uwielbiamy.
Myślę – ba, jestem przekonany, że im starsi nasi synowie będą, ten podział ról będzie się zacierać. To już widzę – przy prawie trzyletnim Tobiaszu,– pewne czynności są zarezerwowane tylko dla mnie. To są na razie drobnostki, ale z czasem będzie ich przybywać.
To nie jest też tak, że teraz w ogóle nie zabawię swoich dzieci – absolutnie. Na szczęście młode latorośle nie widzą ograniczeń i moja fizyczność nie stanowi dla nich problemu. To jest prawdziwie piękne doznanie.
Sonia: Jakie rzeczy z wyprawki dla dziecka Wam się przydały, a które okazały się zbędne?
Łukasz: Szczerze mówiąc, kupujemy to, co Ewelina mówi, że potrzebujemy. To ona jest ekspertką w tych sprawach. Przez wiele lat była nianią, więc wie najlepiej co i w jakim celu kupić.
Domyślam się jednak, że chodzi o to czy mamy coś, co ułatwiłoby mi opiekę nad dziećmi. Hmmm.. do półtora roczku Tobiasza używałem szelek, aby mi nie zleciał z kolan. Od pewnego czasu sam się na mnie wdrapuje i te szelki są zbyteczne.
Sonia: Jak dostosowaliście przestrzeń w domu przed pojawieniem się dziecka?
Łukasz: Temat mieszkań to długa historia w naszym wydaniu, borykaliśmy się z tym w zasadzie, odkąd Ewelina przeprowadziła się do Lublina. Jeśli ktoś chciałby poznać nasze perypetie to wystarczy, że wpisze w Google “Łukasz i Ewelina”.
Rok temu sprzedaliśmy nasze ukochane “32m szczęścia” i kupiliśmy większe, bo 51-metrowe mieszkanie, w tej samej dzielnicy. Oczywiście, mieszkanie jest z rynku wtórnego, pamięta lata 50. Musieliśmy więc dokonać kilku usprawnień, typu powiększenie otworu okiennego i postawienie podjazdu. Ot taka niby błahostka, okazało się zgoła inaczej. Jednak daliśmy radę, przebrnęliśmy przez konserwatora zabytków, uzyskanie zgody wspólnoty, geodezję, ustanowienie służebności gruntu i wreszcie znalezienie firmy, która wykona to po kosztach.
Dlaczego ja o tym wspominam w kontekście rodzicielstwa? Przecież wydawać by się mogło, niewiele to ma z tym wspólnego. Ma, i to bardzo dużo. Pomińmy już sam fakt swobodnego wyjścia z czterech ścian, ponieważ to powinno być oczywiste. Bardziej chodzi o to, że w pewnych sytuacjach trzeba być twardym i stanowczym, dążyć do wyznaczonego celu.
Na pewno niejeden przeciętny Kowalski powiedziałby, że nie powinienem mieć żony, ani tym bardziej dzieci. Trzeba być odpornym na takie opinie i potrafić wytłumaczyć swojemu dziecku skąd się to bierze. A nie wytłumaczysz, gdy sam będziesz “miękkiszonem”.
Wracając do dostosowania mieszkania i otoczenia. Chcieliśmy zapewnić Tobiaszowi oddzielny pokój, gdzie miałby swój raj – a w planach była druga pociecha. Stąd decyzja o sprzedaniu kawalerki i kupnie większego metrażu. Od 26 czerwca 2022 roku jest z nami nasz drugi syn Nikodem. Ogromna uciecha, a także wyzwanie.
Sonia: W Polskich domach nie rozmawia się o seksualności z dziećmi jak to jest u Ciebie? Jakie jest Twoje podejście, zdanie na temat edukacji seksualnej w kontekście dzieci?
Łukasz: U mnie nigdy nie był i nigdy nie będzie to temat tabu. Ciężko jest mi pojąć w czym jest problem. Jeśli tłumaczymy dzieciom jak załatwia się sprawy fizjologiczne, to czemu unikać spraw związanych z seksualnością?
To jest dla mnie oczywiste i naturalne. Lepiej, by dzieci się wszystkiego dowiedziały od nas niż z filmów porno, które wypaczają rzeczywistość.
Sonia: Czy polecasz jakieś źródła: książki, podcasty, blogi, które były dla Ciebie pomocne w przygotowaniach do rodzicielstwa?
Łukasz: Nie wskażę nic konkretnego, każdy jest inny i do każdego trafi co innego. Na pewno różne przykłady związków, rodzin mogą być inspirujące i takie powinny być. Jednak nie powinny być wzorem, który kropka w kropkę należy naśladować. Oczywiście mam tu na myśli przede wszystkim kontekst rodzica z niepełnosprawnością.
Sonia: Rady, słowa, które chciałbyś przekazać przyszłym rodzicom?
Łukasz: Nie lubię dawać komukolwiek rad wprost, bo, powtórzę się, ale każdy jest inny. Szczególnie jeśli chodzi o niepełnosprawność – Tetrowiec (red. tetraplegik) nie zrozumie tak naprawdę Mózgowca (red. osoby z mózgowym porażeniem), i vice versa. Jednak wierzę, że sam ten wywiad będzie pomocnym drogowskazem ku byciu szczęśliwym rodzicem
Sonia: Jestem o tym przekonana. Bardzo dziękuję Ci za rozmowę.
Łukasz: Dziękuję za zaproszenie i zapraszam także na mojego bloga.